Prawdziwe historie - Zosia

Chciałabym też napisać do mam, które boją się sn i rozważają płatne cc… Nie, nie jestem z tych fanatyczek, wiem, że cesarka czasem jest nieunikniona! Ale jeżeli nie ma przeciwwskazań, to z całego serca namawiam do rodzenia siłami natury! Nie chodzi mi o ból porodowy, choć rodziłam sn bez znieczulenia, a w czasie cesarek zz u mnie nie zadziałało, mdlałam i dostawałam coś w żyłę. Nie chodzi tu o ból po, bo ja już dzień po cesarce tylko na paracetamolu byłam. Nie chodzi tu o powrót do aktywności, choć faktyczne po naturalnym porodzie szybciej odzyskuje się siły. Nie chodzi tu nawet o tą laktację, która po cc bywa mocno zaburzona… ja przez 3 miesiące, codziennie, budzik co 3 godziny i ściąganie w systemie 77-55-33. Chodzi o MIŁOŚĆ. Chce mi się płakać gdy to piszę, jest to obrzydliwe, okrutne, niesprawiedliwe, podłe… ale po porodzie siłami natury Łatwiej jest kochać własne dziecko. Po tym całym wysiłku i bólu następuje tak nadzwyczajny wybuch emocji, radości, szczęścia i miłości, którego nie da się porównać z niczym innym. Raz udało mi się tego doświadczyć. Dwa razy miałam cc i do tej pory zdarza mi się wyć w nocy do poduszki z tego powodu… tak wiele bym dała by móc cofnąć czas i podjąć próby, zrobić coś więcej, żeby uniknąć CC. Poród siłami natury i to co po nim nastąpiło, to jedne z najpiękniejszych chwil jakie mnie w życiu spotkały!

Zosia